07 października, 2007

Wiadomości z Hogwartu

- Ron, Ron wstawaj! Harry... No ubudźcie się wreszcie!- krzyczała Hermiona- przyszły listy z Hogwartu!
- Auu!!!- wrzasnął Ron to Hermiona walneła go w głowe.
- Jakie listy? -spytał Harry nie dokąca rozbudzony po długim śnie, w którym spędzał czas z Ginny na błoniach.
- Z Hogwartu
- Co?! Pokaż!
SzkoŘa Magii i Czarodziejstwa Hogwart zastanie w tym roku zamkniłta z powodu niesprzyjajűcych wydarzeĄ, które miaŘy miejsce nie dawno. Jest moĘliwe, Ęe szkoŘa zostanie otwarta dopiero w drugim semestrze . DokŘadnű date podam Panu przed rozpoczłciem sił lutego.
Z powaĘaniem
Dyrektor szkoŘy profesor Minerwa Mcgonagal
- I co o tym uważacie?- spytała wszystkowiedząca Hermiona. Ron milczał, więc odpowiedział Harry
- Myśle, że trzeba załatwić Ginny ochrone. - i zanim ktokolwiek zareagował odchrząknął i powiedział- E... Zgredku? Sekunda, dwie sekundy. Trzask i z cienia wyszedł Zgredek. Ubrany był jak zwykle w bardzo ciekawy strój, z którego wiele osób śmiałoby się
- Harry Potter, sir.- zaskrzeczał skrzat
- Witam Cię Zgredku. Mam dla Ciebie zadanie.
- Dla Harrego Pottera wszystko, sir.
- Zgredku chciałbym Cię prosić o to byś pilnował przez cały czas Ginny Weasley, jest to siostra Rona. Zgadzasz się?
- Yes, mister
- Zgredku, czy ty umiesz mówić po Angielsku?- spytała zaciekawiona Hermiona
- Uczę się od Mrużki. Pan Croucht ją tego nauczył jeszcze jak u niego pracowała. Umiem powiedzieć mam na ime Zgredek to będzie: Mi nomu is Zgridek - Hermiona nie mogła się powstrzymać i zaczeła się śmiać
- Zgredku tylko pamiętaj ona nie może Cie zobaczyć. - pouczył go Harry
- Naturalnie, sir. Zgredek będzie pamiętał- pokręcił głową tak gwałtownie, że zatrzepotały mu uszy, a potem TRZASK! I już go nie było. Hermiona obwieściła po chwili, że naszykuje śniadanie, a Ron wybiegł z pokoju za nią póściwszy uprzednio do Harrego oczko.
Po chwili Harry włożył koszulke i dzinsy i napisał pare słów do Ginny:
Ginny zapewne już dostałaś list z Hogwardu. Chciałbym porozmawiać z tobą o dodatkowej ochronie dla Ciebie.
Harry
*
Ginny jeszcze spała. Jej drobna twarzyczka, mlecznobiała skóra wszystko to oświetlało wschodzące słońce. Powoli się budziła, chodź była już godzina jedenasta. Poprzedniego wieczoru płakała cała noc za Harrym, że bądą musieli się roztać dla jej bezpieczeństwa, miała to wszystko w nosie. Nie widziała go już od ślubu Billa i Fleur, Hermiona też dawno nie pisała. Czuła się samotna chociaż mogła polegać na swoich rodzicach. Fred i George próbowali ją rozśmieszać lecz to wcale nie pomagało. Tęskniła tylko za nim. Za Harrym. Za jego zapachem, dotykiem, głosem... Oddałaby wszystko co miała by go dotchnąć, zobaczyć, pocałować... Piękna biała sawa doleciała do jednego z okien Nory. Było to okno pokoju Ginny. Sowa zahukała przyjaźnie i klapneła dziobem. Ginny poruszyła się. Sowa nie przestawała.
- Słysze jakby z oddali jak Hedwiga klapie dziobem. Wszystko mi się kojarzy z Harrym, ale to tylko sen. - pomyślała- Ale przecież to nie sen! Rozchyliła powieki, jej oczom ukazały się inne oczy sowie oczy. Podbiegła do okna i wyjeła z dzioba sowy list, przeczytała. - A więc chce mnie chronić, ale chyba tylko po przyjacielsku. Już mnie nie kocha.- krzykneła ze łzami w oczach, a po chwili- Jestem głupia! Przecież nie chodziłby ze mną jakbym mu się nie podobała. Odpisała na list troche chłodno i zaczeła wyjmować z szafy swoje najładniejsze sukienki mówiąc do siebie:
- Ta nie, wyglądam w niej jakbym miała 50 lat, a w tej znowu jakbym ważyła tyle co słoń. W różowej mi nie do twarzy, a tamta niebieska jest brudna. Boże co mam zrobić. Przecież nie pokaże się Harremu w piżamie! - krzykneła.- A może ta zielona, nie jest już modna, ale Harry ją tak lubi. Nie mam wyboru, muszę ją założyć. Ale z włosami zrobie coś naprawde super. Rozpuściła włosy, przeczesała je grzebieniem. Miała je zamiar zapiąc, albo jakoś związać. W tej właśnie chwili pani Weasley mówiła:
- Wchodż kochaneczku. Pewnie przyszedłeś do Ginny. Jest w swoim pokoju. Możesz ją odwiedzić.
Harry wszedł na góre, czuł się dość głupio. Wiedział, że musi porozmawiać z Ginny, ale nie wiedział do końca jak. Wreszcie ją zobaczył wyglądała cudownie. We włosach zamigotały promienie słońca, na jej bladej twarzyczce pojawiły się dwa różowe rumieńce.
- Cześć- powiedział na wydechu. Pocałowała go. Było tak przyjemnie. Miała go tylko dla siebie, nikt im nie przeszkadzał. Usłyszała jego głos delikatny, a zarazem męski. Wtuliła się w niego. Czas przestał płynąć, liczyli się tylko oni.
- Ginny musimy porozmawiać- powiedział w końcu Harry. Ginny położyła palec na jego ustach i zaprowadziła go do swojego pokoju. Bała się rozmowy, a zarazem na nią czekała.
- Dostałaś list z Hogwardu?- zapytał troche zaskoczony jej zachowaniem.
- Tak, dostałam.- odpowiedziała szczerze. Bała się, że za chwile powie jej, że muszą się roztać dla jej bezpieczeństwa. Nie nawidziła jak tak mówił.
- W takim razie wiesz, że dopiero za pół roku idziesz do szkoły, więc trzeba ci załatwić jakąś ochrone, żebyś była bezpieczna.
- Ja już mam ochrone.- odpowiedziała.
- Jaką?- zdziwił się, ale podejrzewał o co chodzi.
- Ciebie- nie pomylił się.
- Ginny mówiłem ci już...- jego słowa utoneły w pocunku, który złożyła na jego usta Ginny.
- No dobra, no więc co proponujesz? - zapytał, wiedział, że nie wytrzyma bez niej, ale nie chciał jej narażać. Z jednej strony cieszył się, że chce być z nim, ale z drugiej strony bał się wyłącznie o nią.
- No więc- zaczeła mu rozpinać koszule, Harrego zatkało- po pierwsze przekonasz moich rodzicow by się zgodzili żebym zamieszkała z tobą, Ronem i Hermioną- Harry nic nie powiedział- po drugie- ciągneła- będziesz ze mną szczery we wszystkim, - zdjeła mu okulary i zaczeła go namiętnie całować- po trzecie nie będziesz się tak już o mnie martwił - mówiła spokoinie i opanowanie jakby nic się nie wydarzyło. Harry bał się o Ginny. Przecież może ją skrzywdzić.
- Ginny czy ty na pewno wiesz co robisz?
- Tak, Harry.- poddała się jego pocaunkom. Nigdy tak się nie czuła. Podniecenie łączyło się z nieopisanym szczęściem jakiego jeszcze nie znała.
-Puk! Puk!- usłyszeli.Czyżby przyszła pani Weasley?
- Harry otwórz- sykneła Ginny. Włożył koszulke i złapał za klamke. Za drzwiami stał nie kto inny jak Ron. Wtej chwili Harry poczuł się troche zmieszany, a zarazem wściekły.
- Ty palancie! Mówiłem ci, że z nią pogadam, nie potrzebujemy światków!- ryknął na niego uprzednio zamykając drzwi do pokoju.
- Przepraszam, tak długo nie wychodziliście i myślałemm...- cały poczerwieniał.
- To źle myślałeś! Dobra teraz to już za późno twoja mama idzie na góre, słysze ją, musze o coś ją zapytać, tylko powiedz Ginni gdzie jestem- i ruszył schodami.
- Pani Weasley?
- Słucham cię kochaneczku.
- Bo widzi pani chciałbym zabrać Ginny do Doliny Godrika tak na stałe. Dom strzeżą bardzo dobre zaklęcia jakie znalazła Hermiona, a pozatym Zgredek domowy skrzat by ją przez cały czas pilnował oczywiście ona o tym nie wie, Oprócz Zgredka cała nasza trójka. Nie zostawiłbym jej nawet na moment.
- Harry wiem, że chciałbyś ją ze sobą zabrać, ale nie wiem naprawde. Spytam Artura co o tym sądzi, a potem się zastanowimy.- kiedy Harry wszedł na góre usłyszał jak pan Weasley wchodzi do kuchni i wita się z żoną. Zbiegł na dół i usłyszał ich rozmowe:
-Arturze czy ja wiem. Podejmujesz pochopną decyzje.
- Molly to tylko na pół roku, a Ginny będzie do ciebie wpadała zapewne bardzo często. Pozatym Harry, Ron i Hermiona są już dorośli i napewno zaopiekują się naszą córką. Ja bym ją puścił. Harry wrócił do Ginny i przekazał jej dobrą wiadomość. Ta zachwile była gotowa. Porzegnala się z rodzicami i wrócili wszyscy za pomocą proszku Fiuu. Hermiona czekała już z obiadem. Popołudnie mineło spokojnie. Ginni zajeła pokój najbliżej sypialni Harrego i Rona. Kiedy nadeszła noc, Hermiona i Ginni siedziały obie zwinięte w swoich fotelach przy kominku. Krzywołap mruczał, a ogień przyjemnie trzaskał.
- Ginni już dawno miałam cię o to zapytać. Czy z Harrym ci się układa?
- Hermiono nie widać? Jesteśmy tacy szczęśliwi, naprawde. Nie martw się o nas. A co z Tobą i Ronem?
- A co ma być?- zapytała Hermiona.
- No nie udawaj, przecież to widać, a...
- Pomyślałam, że można by było wychawtować jakieś serwety na stół, bo te co są....- zmieniła szybko temat.
- Mnie nie oszukasz. Wiem, że coś iskrzy między wami. Ale jak nie chcesz o tym gadać to rozumiem, ale mogłabys mi powiedzieć, przecież jesteśmy przyjaciółkami.- żachneła się.
- Mam ładne materiały, nadają się na serwete na tą ławe- powiedziała ignorując Ginny. -Czy to aż tak widać westchneła. Ale przecież nic mnie nie łączy z Ronem, to znaczy jesteśmy przyjaciółmi, ale nic pozatym.
- Wiesz co Hermiono, ja posadze kwiaty w ogrodzie. Miejsca jest dużo, a na wiosne pięknie by zakwitły. To chyba dobry pomysł.- Hermiona się uśmiechneła. Pamiętała co mówiła niedawno Harremu na ten temat.