06 października, 2007

Dom Jamesa i Lily

Wstaje kolejny jesienny poranek. Słońce świeci leniwie, a jego promienie odbijają się w kroplach rosy na trawie przy zamku o nazwie Hogwart. Jesienią wszystko wygląda najciekawiej, krzewy i drzewa mają wtedy różnokolorowe liście. Tereny są bardzo duże i jest na nich wiele roślin. Najbardziej okazała jest Wierzba Bijąca, która rośnie przy jednym z sekretnych przeiść, obwieszona jest przepięknymi, brązowymi liśćmi. Tłem dla niej są inne różnokolorowe krzewy i krzewinki. Lecz uwage najbardziej przykuwa inny widok, chatka Hagrida, która wygląda naturalnie, miło i ciepło. Bijąca Wierzba wysoka i smukła, której liście przybrały złoty kolor stoi samotnie pośród innych mniejszych drzewek. Koło krzewów iglastych , wiecznie zielonych pnie się bluszcz, który jest paletą wszystkich kolorów jesieni począwszy od zielonożółego poprzez pomarańczowoczerwony do wielu odcieni brązu.

Ale to nie tylko pustka nadchodzącej zimy daje nam się we znaki. Jest to pustka w naszych sercach...
Przy jeziorze, które płynie w ustalonej harmonii stoi piękny, biały grobowiec, na którym wyryto słowa:
Albus Perciwal Wulfryk Brian Dumbledore
Żył lat 89
Zmarł tragicznie na skutek obniesionych ran przez zaklęcie uśmiercające
20. czerwca 1996 roku
Dyrektor Magii i Czarodziejstwa
"Hogwart"
"Wiedzieć, że wiemy, co wiemy i że nie wiemy tego czego nie wiemy- oto prawdziwa wiedza"


Spoczywa w nim ciało najmądrzejszego czarodzieja jakigo widział świat. Długo o takim nie usłyszymy... Wiedział on wiele na temat Sami Wiecie Kogo. Wiedział również kto ma szanse go pokonać. A obecnie nie ma już jego. Leży tu teraz cały zimny, sztywny, martwy... Pogrzeb odbył się długi czas temu. Miesiąc, dwa miesiące,... WRZESIEŃ. Wolą Dumbledora byłoby kształcenie młodych, chłonnych umysłów. Szkoła miała być otwarta lecz po tym wszystkim co zaszło spodziewano się niskie frenkfencji. W tej właśnie chwili "Wybraniec", czyli dorosły już Harry Potter odwiedził Doline Godrika wraz z przyjaciółmi Ronem i Hermioną.
Dom był strasznie zaniedbany. Brama stała bez wrót, a ogrody, bez płotów.Prawa strona została zrobiona z cegły, a obok niej rosło przepiękne drzewo, zapewne jak stwierdziła Hermiona japoński wawrzyniec, który ma właściwości lecznicze. Dach budynku obrośnięty był mchem i trawą, a ogród chwastami. Nad drzwiami domu widniały herby, ale były przysłonięte gniazdami ptactwa. Całość nie wyglądała przyjaźnie i zachęcająco.W środku było jeszcze gorzej wszystko zakurzone, powleczone mgiełką spokoju, ciszy, cały dom składał się z kuchni połączonej z jadalnią, małego salonu do przyjmowania gości ,łazienki, trzech sypialni i równie dużego strychu, na którym na początku szukano pamiątek z dzieciństwa Harrego.
- Harry! Tu coś jest, spójrz jakieś listy.... Czy coś w tym stylu sam zobacz!- krzykneła Hermiona
- Ach, Harry to dla twojej mamy od twojego ojca. Masz w rodzinie poete!- zaśmiał się Ron
-Och nie, Ron patrz tata Harrego korespondował z kimś, a...
- Hermiono jak mogłaś, sama mi mówiłaś, że nie można czytać cudzej korespondencji a tutaj prosze...
- Na kopercie jest wypisane imie i nazwisko Ronaldzie Weasley!!!
- Ok. Harry patrz uau mam tutaj fotografie z twojego dzieciństwa. Uderzające podobieństwo. Uważam, że najbardziej do twarzy jest ci z tym śliniaczkiem, a tutaj to poprostu przeszedłeś samego siebie, spójrz!
Ale Harry był pochłonięty czymś innym właśnie zobaczył wielki, wypchany kufer z uchylonym wiekiem, w którym widniały jakieś ubrania. Okazało się, ze były to jakieś sukienki. Bardzo ładne sukienk, obszyte koronkami - zielone, niebieskie, była też różowa Hermione zatkało:
- One są cudne, przepiękne! Harry prosze moge je przymierzyć?- zawołała proszącym wzrokiem
- Ale chyba nie wszystkie na raz, bo się nie rozdwoisz!- krzyknął Ron
- Nie bądź głupi Ron. Wiecie co mi ta sukienka przypomina? Bal Bożonarodzeniowy w czwartej klasie. Byłam podobnie ubrana, a Wiktor mówił...- Hermiona spojrzawszy na Rona od razu zaniemówiła, ale Harry odniósł wrażenie, ze zrobiła to wszystko celowo może po to by rozłościć Rona? ..- Ron spojrzał wymownie w sufit niestety w dachu była dziura i coś niezbyt ładnie wyglądającego spadło na jego nos. Harry nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać. Na szczęście Hermiona tego nie widziała, bo wyszła i była zapewne w trakcie przymierzania sukni.
- Zachowujecie się jak małe dzieci. O co wam znowu poszło?
- Zaczeła na mnie tak najeżdżac od razu po powrocie za szkoły - odpowiezdział szczerze Ron
-A myślałem, że między wami coś zaiskrzyło.
-Też miałem taką nadzieje, a ty i ginny?
- Na razie jest bezpieczna w norze, a potem się zobaczy. Jeżeli szkoła zostanie otwarta najlepiej będzie jeżeli zaliczy następny rok, a jeżeli szkołe zamkną to może ściągne ją do siebie, ale tylko na jakiś czas, a potem trzeba będzie pomyśleć o stałej ochronie dla niej. Nie moge jej stracić. Ron może się wytrzesz, bo te plamy na nosie, sam rozumiesz? Masz chusteczke.
- Dzieki.
W tej właśnie chwili weszła Hermiona. Wyglądała olśniewająco, suknia leżała na niej jak ulał. Ron się zaksztusił na jej widok.
Hermione to wyraźnie zadowoliło, cel osiągniety- pomyślała.
- Ładna prawda?
- Bardzo ładna- odrzekł Ron, ale Hermiona domyśliła się, że nie chodzi tu tylko o sukienke.Na szczęście Hary nie dostrzegł nic w braterskiej rozmowie.
- Ładna - stwierdziła Hermiona- ale chyba wole własny t-shirt i spodnie.- stwierdziła po chwili zastanowienia.
- Mi tam zdecydowanie bardziej podobasz się w tej sukni.- odparł.
- A co i mam może słuchać jakiegoś zdeprabowanego chłopaka spod ciemnej gwiazdy?- oburzyła się. Ale Harry teraz już dostrzegł- Hemiona była wyrżnie bardziej zadowolona z życia niż pare minut temu.
W kufsze były jeszcze perfumy zapewne matki harrego. Prysnął w koreczek poczuł kwiatowy przyjemny zapach towarzyszący mu zawsze w norze przypomniał sobie o...
Na dnie leżał jeszcze jakiś strasznie stary i zniszczony pamiętnik na początku Harry pomyślał, że jest to dziennik Toma Riddleya lecz były to tylko stare zapiski i znowu przypomniał sobie o ... jak walczył z bazyliszkiem, jak ją ratował...
- Harry, dlaczego jesteś taki smutny? - zapytała troskliwie Hermiona. Ron posłał im piorunujące spojrzenie. Hermiona tego nie dostrzegła.
-Wszystko w porządku- powiedział to ochrypłym szeptem, ale Hermiona nie dała się na to nabrać i postanowiła pomówić przy następnej okazji z Ginny.
-Wiecie co- oznajmiła po chwili- uważam, ze powinniśmy jakoś urządzić ten dom. Odmalować go, wstawić meble czy coś w tym stylu. Moi rodzice mają używane, są w całkiem dobrym stanie, a farbe się jakoś zorganizuje. Ron, Ron- prawie krzykneła.
- O przepraszam, zdrzemnołem się - ziewnął szeroko.
- Ty pomalujesz pokoje za pomocą czarów, Harry wniesie meble, a ja je odkurze i wszystko posrzątam
no więc do dzieła ekipo!- krzykneła tak, że Ron spadł ze swojego krzesła prubując się jeszcze troche zdrzemnąć.
Wszystko zostało wniesione, ściany pomalowane(chociaż Ron uskarżał się wciąż na bóle kręgosłupa), wysprzatane i odnowione.
Hermiona zrobiła porządek na podwórku. Było bardzo ładnie, ale kwiatów nie posadziła, bo powiedział, że powinna to zrobić kobieta, która będzie mieszkła w tym domu już na zawsze i będzie gospodynią. Spojrzała Hermioniowatym wzrokiem na Harrego, który dobrze znał to spojrzenie. Uznał, że już najwyższa pora porozmawiać z Ginny Weasley.